piątek, 30 maja 2008

Joy Division

Hmm, hmm, mimo iż gówno się znam to napiszem coś tutaj.
Nie jestem jakimś tró mega fanem JD ale muszę stwierdzić, że jak dla mnie to zespół nr 1 ever. Właśnie, zespół, czy może raczej zjawisko albo, w zasadzie, tylko jedna osoba, która swoją charyzmą, wrażliwością i umiejętnością do przekazywania emocji, zjednała sobie rzeszę fanów? Ja bardziej bym obstawał przy ostatnim wariancie, aczkolwiek nie neguję ważnej roli samej muzyki, jako brzmienia instrumentów itd. bo te również są bardzo istotne. I ich prostota jak dla mnie jest wielkim atutem JD.

Teksty Curtisa bardzo na mnie działają. Chyba już nie zdarzy się drugi taki 'tekściarz'. Może przesadzam ale ciężko mi sobie wyobrazić kogoś kto będzie umiał tak doskonale przekazać emocję słowami. W zasadzie nie tylko słowami, całą swoją osobą. Był już co prawda Morrison, był Barret i inni ale jak dla mnie nikt nie był taki jak Ian. Trudno znaleźć kogoś, kto tak osobiste teksty potrafiłby nagrać albo zaśpiewać na koncercie. On potrafił. Chwała mu za to.

Chyba mam słabość do neurotyków-samobójców bo tylko tacy ludzie są moimi idolami. No może z drobnymi wyjątkami.

Atmosphere

Brak komentarzy: